Od paru dni wloczymy sie po zachodnim wybrzezu stanow Washington i Oregon. Przy czym ten drugi uznajemy za zdecydowanie przyjemniejszy.
W Washington panuje swego rodzaju psychoza, ludzie jak ognia boja sie autostopowiczow. Autostrady i wszystkie zjazdy obwieszone sa znakami zabraniajacymi poruszania sie okazja. W lokalnym autobusie jak wspomnielismy, ze wlasnie w ten sposob podrozujemy kierowca wyraznie przerazony przkonywal nas wszelkie mozliwe sposoby bysmy przezucili sie na autobusy :) Siedzaca obok Pani dodala ze z pewnoscia wyladujemy w wiezienu..
Oczywiscie w praktyce wyglada to zupelnie inaczej, nasi kierowcy to bez wyjatkow przemili, sklonni do pomocy ludzie. Oprocz podwiezenia mozemy czasem liczyc na wspolny lunch, mape, wskazowki co warto zobaczyc lub inne bonusy :)
Dzisiaj pierwsza noc w lozku w Stanach, przyda sie troche luksusu po nocach spedzonych w przydroznych krzakach (dostalismy znizke na motel dzieki naszemu ostatniemu kierowcy).
Ostatnio troche zamarudzilismy, z lenistwa pokonujemy raczej male dystanse, wiec od jutra postaramy sie przyspieszyc. Koniecznie chcemy zobaczyc park narodowy Redwood i Wielki Kanion, a do Meksyku ciagle daleko...