Geoblog.pl    arekimonia    Podróże    Prawie dookoła świata :)    Spaleni słońcem
Zwiń mapę
2010
16
kwi

Spaleni słońcem

 
Malezja
Malezja, Kota Bharu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 50089 km
 
A my nadal w Malezji. Po KL przenieśliśmy się na wschodnie wybrzeże i wylądowaliśmy w cudnym nadmorskim miasteczku z bardzo leniwą atmosferą. Znaleźliśmy chatkę za ok. 19 zl i zaszyliśmy się na parę dni z naszą nową dostawą książek. Gdyby nie wyrzuty sumienia, że pora wreszcie ruszyć na podbój Azji pewnie nadal byśmy tam siedzieli. Na plaży gdzie woda ma 30 stopni albo na werandzie w ulubionym fotelu zajadając kokosa :) Jednak sumienie w końcu nas ruszyło, wymeldowaliśmy się z chatki i poszliśmy łapać stopa. Wyjątkowo szybko przejechaliśmy 300 km do Kota Bharu pod tajska granicę choć czasami nie było łatwo. Nie wszyscy Malajowie znają pojęcie autostopu i sporo ludzi chciało nas podwieźć na dworzec, przystanek, do hotelu albo zatrzymywali się zapytać czy potrzebujemy pomocy. Raz zatrzymały się dwie kobiety ale widząc, że bierzemy plecaki bez namysłu ruszyły nam sprzed nosa, bo chyba dopiero wtedy zrozumiały o co nam chodzi :) Ale dojechaliśmy szybko, wygodnymi klimatyzowanymi furami zostaliśmy zaproszeni na obiad, więc powodów do narzekania brak.
Dopiero tutaj trochę się zagmatwało, bo na tym przejściu granicznym nie można dostać wizy „on arrival” a ambasada tajska z powodu święta zamknięta do niedzieli, jednym słowem zostaliśmy uwięzieni w średnio atrakcyjnym mieście na cztery dni. Możemy też szukać innego przejścia, ale dostaniemy tylko 15 dni więc czekamy na ambasadę (wtedy 30).
Na szczęście mamy wciąż książki, hotel z wifi (23zl), można podjechać na plaże a ostatnio urządziliśmy sobie zakupy bo nasza garderoba powoli wymaga wymiany.
Największą atrakcją tego miejsca jest nocny targ z jedzeniem, zatrzęsienie różnorakich stoisk i wygłodniałych klientów. Oczywiście też wybraliśmy się na konsumpcję ale po zobaczeniu okolicznych szczurów oraz much oblepiających wyłożone frykasy zdecydowaliśmy się tylko na bananowego naleśnika robionego na naszych oczach i serwowanego jak większość potraw na gazecie :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (12)
DODAJ KOMENTARZ
Aga
Aga - 2010-04-16 22:25
Hej!Nie spieczcie sie na raczka w tej Azji!
Śmieszne te napisy -robaczki na Mc Donald's,dobrze, że są też zdjęcia potraw;-)
 
Smok wawelski
Smok wawelski - 2010-04-17 00:17
Macie szczescie ze nie ma was w Polsce. Tutaj histeria jak po smierci Stalina. Czekamy tylko jak oglosza santo subito dla Kaczynskiego.
 
Rob
Rob - 2010-04-17 12:21
Wchodzę na ta stronkę z nadzieją na oderwanie od smutnej codzienności w Polsce i nawet tu trafia się jakiś pełen nienawiści komentarz... Naprawdę musiałeś to napisać?
Porównanie do Stalina to już szczyt, nie powiem czego.
 
Bogdan
Bogdan - 2010-04-17 14:40
Smoku Wawelski.... smutno nam, że nie potrafisz cieszyć się z wędrowcami ... a smucić z żałobnikami.... A z tym Stalinem, to .... rzeczywiście szkoda słów
 
lukrecja
lukrecja - 2010-04-17 19:14
smoku wawelski, pdzielam twoje zdanie... niestety niebawem czeka nas nowy swiety!
 
Podskoczek
Podskoczek - 2010-04-18 00:30
Wojny Futbolowe wiecznie żywe...
Te smakołyki na targu wyglądają smakowicie, a much nie widać. Marudziliście:)
 
arekimonia
arekimonia - 2010-04-18 04:44
Przemek, z tymi muchami to mamy stosowne zdjęcie. Ale nie publikujemy bo to tylko dla osób o mocnych nerwach.. i żołądkach :)
 
Matylda
Matylda - 2010-04-19 11:40
hej hej!
i ja powróciłam ze swojej "podróży". Nadrobiłam już zaległości, poczytałam, pooglądałam i jestem w końcu na bieżąco.
Mała śpi a ja jestem z Wami w Azji :)
Pozdrawiam baaaaardzo serdecznie!!!
 
arekimonia
arekimonia - 2010-04-19 15:43
Hej Matylda, fajnie, że do nas wróciłaś. No i do tego z nową fanką ;)
 
Mrowka
Mrowka - 2010-04-25 17:38
A co to za miasteczko na wschodzie było? Mamy tam pare dni na plazowanie i zastanawiam sie gdzie je spedzic. Pozdrowienia
 
arekimonia
arekimonia - 2010-04-27 10:46
Miasteczko nazywa się Cherating i jest jakieś 3 godz drogi od KL. Ale jest to miejsce tak leniwe, że nie każdemu może przypaść do gustu. No i woda też raczej do pomoczenia się niż wielkiego pływania. Nam z nasza stertą książek i potrzebą relaksu bardzo to wszystko idealnie pasowało :)
 
Mrowka
Mrowka - 2010-04-27 17:42
:D Wlasnie o tym miasteczku myslalam. Kilka leniwych dni po Wietnamie tuz przed Singapurem i powrotem do domu. :)
 
 
zwiedzili 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 440 komentarzy440 1120 zdjęć1120 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
04.11.2011 - 23.11.2011
 
 
24.08.2009 - 20.08.2010