Geoblog.pl    arekimonia    Podróże    Prawie dookoła świata :)    Kaukaskie kąpiele
Zwiń mapę
2010
29
lip

Kaukaskie kąpiele

 
Gruzja
Gruzja, Kazbegi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 61317 km
 
W stolicy Gruzji znowu skorzystaliśmy z Couchsurfingu i jak zwykle był to strzał w dziesiątkę. Tym razem gościliśmy u Sory , Amerykanki od roku mieszkającej w Gruzji. Nasza gospodyni zapewniła nam domowe warunki, pokazała najlepsze Kinkhali (rodzaj pierogów) w mieście i poopowiadała o ciekawych miejscach do odwiedzenia. Rewelacyjnie trafiliśmy też z lokalizacją, blisko centrum i starego miasta, z tarasem pozwalającym podziwiać panoramę miasta, w starej dzielnicy słynnej z publicznych łaźni i leczniczej wody. Arek raz spróbował tej atrakcji i od tej pory codziennie spędzał godzinkę w łaźni. Niestety dla kobiet przewidziano tylko prysznice ew. co kilka dni jest otwarta również sauna ale jednak zdecydowanie łaźnie pomyślane są jako rozrywka dla mężczyzn.
Sora zabrała nas też na spotkanie chóru. Myśleliśmy że to będzie oficjalna próba a trafiliśmy na bardzo fajną domówkę połączoną z nauką gruzińskich piosenek. Nauczyliśmy się nawet jednej melodii starając się za bardzo nie wydzierać, co by nas nie wyrzucili , choć Arek twierdzi że jak za bardzo go ponosiło to nauczyciel karcił go wzrokiem. Na szczęście śpiewać nam nie zabroniono, najwyraźniej jako że byliśmy gośćmi nasze fałszowanie zostało nam wybaczone:)
Trzy dni w Tbilisi szybko minęły i pojechaliśmy dalej, choć spokojnie moglibyśmy zostać dłużej bo świetnie się tu czuliśmy, no może żeby było idealnie mogłoby być ciut chłodniej. Żeby zmienić scenerię pojechaliśmy w góry do Kazbegi - miejsca które wszyscy nam polecali i które rzeczywiście okazało się bardzo, bardzo ładne. To już prawdziwy Kaukaz (na lewo Osetia, na północy Rosja i Czeczenia), majestatyczne góry, ośnieżone szczyty i powietrze zdecydowanie bardziej rześkie. My wybraliśmy się na dosyć łatwą wspinaczkę ale można też się porwać na wyższe i trudniejsze szczyty. Na końcu naszej wędrówki znaleźliśmy piękny czternastowieczny kościół i niesamowite widoki przy bezchmurnym niebie. Stroma ścieżka w dół okazała się trudniejsza niż przy wejściu pod górę no i Moni ścięgno Achillesa nadwyrężone w Nepalu znowu się odezwało więc na kolejny dzień zaplanowaliśmy raczej łagodny trekking. Pochodziliśmy sobie po okolicznych wzgórzach i wioskach zahaczając po drodze o naturalny basen wypełniony.. wodą mineralną! Z bijącego obok źródła opiliśmy się lekko gazowanej słonawej wody a potem zmusiliśmy się do lodowatej ale podobno bardzo zdrowej kąpieli. To był jeden z najbardziej oryginalnych basenów jakie widzieliśmy, wymurowany po środku łąki, z niesamowitym widokiem na otaczające go góry.
Nasz dalszy plan to powolne przemieszczanie się w stronę Morza Czarnego, a stąd już coraz bliżej do Polski :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
arek77
arek77 - 2010-08-06 09:03
Drodzy podróżnicy , minął juz tydzień i żadnego wpisu ? Nie ma nic ciekawego do opisania ? niewierze :D
Pozdrawiam
 
arekimonia
arekimonia - 2010-08-06 14:22
Od tygodnia prawie plażujemy w Batumi w oczekiwaniu na prom. Szczerze mówiąc to nie za wiele dzieje się w tym czasie ale może wybierzemy się dziś z aparatem na promenadę i kilka zdjęć wrzucimy :)
 
 
zwiedzili 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 440 komentarzy440 1120 zdjęć1120 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
04.11.2011 - 23.11.2011
 
 
24.08.2009 - 20.08.2010