Geoblog.pl    arekimonia    Podróże    Prawie dookoła świata :)    Plan B
Zwiń mapę
2010
16
lip

Plan B

 
Armenia
Armenia, Yerevan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 61034 km
 
Jako że nie mogliśmy otrzymać wizy do Iranu ani Pakistanu, narodziło się pytanie - co dalej? Początkowo myśleliśmy, że po prostu pojedziemy w góry na północ Indii do Lakdah. Jednak w trakcie kolejnego spaceru, lawirując pomiędzy śmieciami, błotem i krowimi plackami, starając się nie wpaść na krowę i nie dać się rozjechać rikszarzom i taksówkarzom doszliśmy do wniosku, że mamy dość Indii. Szkoda nerwów, nie zostaliśmy miłośnikami tego kawałka świata. No dobra ale skoro nie Indie to gdzie? Patrzymy na mapę i bach, padło na Zakaukazie. Bo blisko, bo to już Europa a nadal egzotycznie i wizę armeńską dają na lotnisku, a do Gruzji nie potrzebujemy. Dobra, czemu nie? Znaleźliśmy lot w rozsądnej cenie i piętnastego lipca o drugiej rano powiedzieliśmy Indiom „nara” (bez żalu), by po przesiadce w Moskwie wylądować w Erewaniu.
I to był strzał w dziesiątkę. Jesteśmy jak na razie zachwyceni. Wiadomo, po Indiach pewnie i Grójec by nas zachwycił, ale nie zmienia to faktu, że paradujemy po ulicach i cieszymy się jak dzieci: że mało ludzi, nikt nie krzyczy „hello my friend”, że czysto, że śmieci nie ma i obsranych krów, że nikt nie trąbi, nie krzyczy, nie robi nam zdjęcia, nie próbuje nas przejechać, są chodniki, a jak staliśmy na pasach to nawet zatrzymał się samochód i nas przepuścił!
No dobra ale i bez tego centrum Erewania jest po prostu bardzo ładne. Szerokie chodniki, mnóstwo drzew, fontanny, urocze kafejki i zadziwiająco niewielki jak na ponad milionowe miasto ruch samochodowy. Balsam dla naszych dusz :) Od dłuższego czasu marzyliśmy, o miejscu gdzie będzie można w spokoju poczytać na ławce książkę. Trafiliśmy nawet na tutejszy festiwal filmowy i takiej okazji nie mogliśmy przepuścić, kupiliśmy bilet na najbliższy seans i chociaż film okazał się średni sama wizyta w kinie (Moskwa notabene) mocno nas rozczuliła :)
Zatrzymaliśmy się u Ushera, wyluzowanego Irańczyka. Można poczuć co znaczy otwarty dom :) W ciągu ostatnich dwóch miesięcy Usher gościł pod swój dach około czterdziestu podróżników. W jednopokojowym mieszkaniu jest jeszcz parka Serbów, w najbliższym czasie mają się jeszcze zjawić Amerykanie. Chyba będą spać w kuchni bo podłogę w pokoju zajęli Serbowie, ale Uscher mówi spoko, w szczytowych momentach nocowało po jedenaście osób :)
Klaruje się też dalsza część podróży, pojeździmy trochę po Armenii i do Gruzji. Stamtąd prawdopodobnie na łajbę i przez Morze Czarne na Krym. Ukraina to już jak w domu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Matylda
Matylda - 2010-07-16 22:36
blisko, blisko, coraz bliżej :)
czekamy na wpisy i czekamy na Was :)
ciekawa jestem jakie wrażenie zrobi na Was nasz kraj jak przekroczycie granicę, jak wypadnie w porównaniu z resztą którą poznaliście...
pozdrawiam serdecznie z upalnego Wierzbowa :)
 
Don
Don - 2010-07-20 17:38
Halo, a co z duchowym oczyszczeniem? Co z Indiami, które są celem podróży gwiazd dużych i mniejszych? Może za mało medytowaliście? :)
 
Aga
Aga - 2010-07-20 23:10
Mieszkanie u Irańczyka to jakby namiastka Iranu,
wszystko zgodnie z planem i wiza niepotrzebna;)
Nie mogę się doczekać Waszego powrotu,dobrze że to już niedługo.Buziaki:))
 
 
zwiedzili 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 440 komentarzy440 1120 zdjęć1120 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
04.11.2011 - 23.11.2011
 
 
24.08.2009 - 20.08.2010