Kolumbia i Wenezuela okazaly sie byc troche mniej przyjazne autostopowiczom i czasami musimy wykazac sie wieksza cierpliwoscia niz w Ameryce Centralnej ale generalnie nie jest zle. Szkoda ze jezdzenie na pace nie jest tu popularne, troche za tym tesknimy:) Zaliczylismy za to podwozke laweta (z serii dziwnych pojazdow). Kierowca naszej Lawety zgarnal tez autostopowicza do holowanego samochodu ale szybko o nim zapomnial i gdybysmy nie uslyszeli jego krzykow gosc dojechalby z nami na granice:), a tak tylko 3 km za daleko.
Na granicy spotkalismy naszego znajomego kierowce z Panamy - Mathiew. Sprzedal juz swoj zepsuty samochod i teraz planuje zakupic motor na dalsza droge przez Ameryke Poludniowa, jest szansa ze sie jeszcze nie raz spotkamy bo trase mamy podobna.
W Wenezueli ludzie jak na razie nie sa az tak chetni do zabierania nas i 90 procent udawaje ze nas nie widzi ale jak juz ktos zobaczy i zabierze to zawsze jest mega mily i pomocny. Z ostatnich trzech kierowcow pierwszy dal nam kisc mini bananow, drugi zaprosil na kawe i pogawedke (oczywiscie po hiszpansku:) a trzeci jezdzil z nami po Coro w poszukiwaniu noclegu dla nas.
W koncu znalezlismy super miejsce a bardzo przyjaznym wlascicielem, super atmosfera i wyjatkowo ladnym wystojem. Jedyne co troche psuje nam pobyt tutaj to komary, z ktorymi ciagle toczymy walke. Misteczko jest bardzo ladne i spokojne, a dodatkowa atrakcja jest pobliski Parque Nacional Medanos de Coro. Pustynia jak okiem siegnac, upal niesamowity i piasek wdzierajacy sie wszedzie. Ale trzeba przyznac ze przezycie niezwykle, po przedarciu sie przez pare wydm nie bylismy pewni czy wiemy w ktorym kierunku wracac ale jak widac na szczescie sie udalo :)
Wenezuela jest tez podobno najdrozszym krajem Am Poludniowej, rzeczywiscie wyjscie na zakupy troche nas zszokowalo nie mowiac o jedzeniu na miescie. A to i tak przy zalozeniu, ze Dolary wymieni sie u "cinkciarzy" na Bolivary po kursie nieoficjalnym. Oficjalny jest dwa razy gorszy i zupelnie odstaje od rzeczywistosci (np chleb kosztowalby 5 $), absolutnie nie warto wyciagac wiec kasy z bankomatu.
Na szczescie zaliczylismy wizyte w supermarkecie, targ owocowy mamy niedaleko i gotujemy sobie na calego wariacje makaronowe, salatki i tradycyjnie nalesniki wiec napewno glodem przymierac nie bedziemy :)
Na poczatku Wenezuela nas nie zachwycila ale powoli zaczynamy ja lubic, jeszcze pare dni i wogole nie zechcemy stad wyjezdzac:)