Przewodnik twierdzil, ze nalezy zarezerwowac trzy godziny na formalnosci na granicy Kostaryka-Panama, w rzeczywistosci zajelo nam to dziesiec minut. Zaplacilismy po dolarze (kolejne podejrzane ¨miejskie¨myto) i bez przeszkod wkroczylismy do Panamy. Stopa lapiemy bez trudu i ladujemy w malym, gorskim miasteczku Boquete. To chyba jedno z najladniejszych miejscowosci, jakie widzielismy w Ameryce Srodkowej. Dookola gory, rzeczki, strumyki, wszedzie kwiaty.
Niestety przyjechalismy w niedopowiednim momencie (koniec pory deszczowej) przez co zamkniety jest szlak quetzali - rajskich ptakow, bedacych waznym symbolem Majow (waluta Gwatemali to wlasnie quetzal) i ktore bardzo chcelismy zobaczyc. Nie przeszkodzilo nam to jednak spedzic trzech leniwych dni na wloczeniu sie po okolicy. W ciagu jednej z takich wycieczek wstapilismy na pobliska plantacje kawy (ten zapach), gdzie sprobowalismy swiezo palonej kawy. Warto bylo :)